31.08.1995
Lizzie ziewnęła i powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła, że Clara już wstała. Powolnym krokiem powędrowała do kuchni. Zastała tam ciotkę, która smażyła jajecznicę i bekon oraz Clarę, która powoli żuła tosta z dżemem brzoskwiniowym popijając sokiem pomarańczowym.
-Dzień dobry, Elizabeth!- Powiedziała wesołym tonem Ella. Elizabeth tylko się uśmiechnęła i zasiadła do stołu.
Wzięła tosta i zaczęła się delektować jego smakiem.
-Dzisiaj...- Odwróciła się się do dziewcząt.- Pójdziemy kupić potrzebne rzeczy do Hogwartu.
-Zajmie nam to cały dzień... te całe chodzenie po Londynie.- Oznajmiła Lizzie.
-Akurat te sklepy ,do których musimy pójść są w tej samej dzielnicy, sprawa ułatwiona.
-Dużo tych rzeczy?- Zapytała Clara.
Ella podała dziewczynom kawałki pergaminu, na których znajdowała się lista potrzebnych rzeczy.
-Jak widać, dużo.- Westchnęła ciotka.
Po godzinie Ella wraz z siostrzenicami siedziały w autobusie. Kobieta postanowiła, że tym razem użyje mugolskiego pojazdu. Clara nigdy nie była, w tej części Londynu. Mijali kina, restauracje, centra handlowe. W sierocińcu mogli wychodzić jedynie na podwórze przy budynku. Gdy wysiadły z autobusu, Ella przyprowadziła dziewczyny do pubu ,,Dziurawy Kocioł”. Gdy dziewczyny weszły do lokalu ujrzały ciemne, mało schludne pomieszczenie. Przy barze stał mężczyzna, który w skupieniu czyścił kieliszki, a w kącie siedziało dwóch facetów pijących whisky.
-Madame McGrath.- Skinął głową mężczyzna zza lady.
-Tom.- Uśmiechnęła się ciotka i powędrowała na tyły pubu.
-Ciociu, co my tu robimy?- Spytała się Elizabeth.
-Zobaczysz.
Kobieta stanęła przed ceglaną ścianą i stuknęła kilka razy różdżką w cegły. Ściana po chwili zaczęła się rozsuwać. Przed oczami sióstr ukazała się brukowana ulica zapełniona sklepami i czarodziejami.
-Witam, na ulicy Pokątnej- Oznajmiła ciotka.
Dziewczyny ruszyły za Ellą. W oddali dało się usłyszeć sprzeczkę kobiety, która chciała wytargować wątrobę smoka, a 2 metry dalej czarodziej zachęcał do kupna nowych kociołków. Ciocia odwróciła się do Clary, która z zaciekawieniem przyglądała się wystawie mioteł.
-Claro, masz tutaj listę potrzebnych rzeczy do kupienia.-Podała pergamin oraz sakiewkę- W środku są pieniądze.
-Wystarczy? Jak widać rzeczy jest sporo i wydaję mi się ...
-Wystarczy. Wszystko przeliczyłam.- Przerwała Ella Clarze.- Ja z Elizabeth pójdę do Banku Gringotta po resztę pieniędzy, ale to potrwa. Przeklęte gobliny.- Westchnęła i odeszła wraz z Beth.
Clara przez chwilę nie wiedziała od czego zacząć. Na liście widniały spisy podręczników. Dziewczyna bez zastanowienia postanowiła zawitać do księgarni, która była ulokowana przed nią. Gdy wchodziła do budynku poczuła przyjemną woń starych jak i nowych książek. Wzdłuż ścian rozciągały się półki zapełnione grubymi lekturami. Dziewczyna z zaciekawieniem poszukiwała podręczników, w tym trafiając na coraz to ciekawsze książki. Gdy Clara wypatrywała książki do zielarstwa usłyszała otwierające się drzwi. Do sklepu weszła pulchna kobieta w podeszłym wieku, której towarzyszył wysoki chłopak i dziewczyna o średnim wzroście. Najbardziej jej uwagę przykuły ich płomiennorude włosy. Clara wróciła do poszukiwania książek. Gdy znalazła podręcznik o zielono-żółtej okładce, wzięła stos książek, które miała zabrać do sprzedawcy. Księgi sprawiały, że zasłaniały jej pole widzenia. Co chwile próbowała na nikogo nie wpaść. Na szczęście trafiła do sprzedawcy i zapłaciła za podręczniki. Kiedy zapłaciła kierowała się do wyjścia. Gdy miała przed sobą metr do drzwi poczuła mocne pchnięcie. Książki po rozsypały się wokół niej. Spojrzała przed siebie, a przed nią stał chłopak o płomienno rudych włosach.
-Przepraszam.- Powiedział lekko zdumiony.
Schylił się i pomógł Clarze pozbierać książki.
-To chyba ja muszę przeprosić, to ja wpadłam na ciebie.- Rzekła, gdy ostrożnie podnosiła książki.
-Nie kojarzę Cię, uczysz się w Hogwarcie?- Spytał się przy tym badawczo spoglądając na dziewczynę.
-W pewnym sensie ta..- Nie dokończyła zdania gdyż zza półek wyłoniła się pulchna kobieta.
-Fred, chodź pomóż Ginny- Zawołała i powróciła do córki.
-No to cześć, zobaczymy się w Hogwarcie- Uśmiechnął się i pomaszerował do swojej matki i siostry.
-Cześć.-Powiedziała, gdy chłopak zniknął za półkami książek.
Powoli otworzyła drzwi i wyszła z księgarni ,,Esy i Floresy”. Spojrzała na listę i postawiła na zakup różdżki. Swojej własnej różdżki. Sklep wyglądał dość nędznie i niechlujnie. Blade, złocone litery na drzwiach układały się w napis: Ollivanderovie: Wytwórcy Najlepszych Różdżek Od 382 R. Przed Nową Erą.
Kiedy otworzyła drzwi sklepu zabrzmiał dzwoneczek. Sklep w części był pusty , nie licząc jednego krzesła i pudełek piętrzących się na półkach, które wyglądały jak stare książki.
-Dzień dobry- Powiedziała cicho, a po jej wypowiedzi rozległo się lekkie echo.
-Dzień dobry, dzień dobry.- Rozległ się cichy głos. Przed Clarą ulokował się staruszek.
-Chciałabym się zaopatrzyć w różdżkę.
-Niech Panienka tutaj zaczeka.- Wskazał miejsce przy krześle.
Clara położyła księgi na siedzeniu.
-Dobra ... popatrzmy- Mruknął i po chwili wyciągnął taśmę ze srebrną podziałką.- Która ręka ma moc?
-Prawa- Wyjąkała niepewnie dziewczyna.
-Wyciągnij rękę przed siebie, właśnie tak.
Pan Ollivander zmierzył rękę Clary od ramienia do palca wskazującego, następnie od nadgarstka do łokcia, a po chwili odległość od ramienia do podłogi wreszcie skończył na mierzeniu obwodu głowy.
Staruszek zwinął taśmę i podszedł do półki. Mówił coś do siebie zdejmując co chwili pudełka.
-Dobrze, Panienko ...
-Brittain.
- Panienko Brittain. Proszę spróbować tej ...- Z pudełka wyciągnął lekko wygiętą różdżkę- Czerwony dąb, włókno ze smoczego serca, 10 cali. Giętka. Proszę wziąć i machnąć.
Clara nie pewnie machnęła witką. Z półki wypadło kilka pudełek.
-Nic się nie stało, proszę spróbować tą. Jawor, róg jednorożca i 12 ¾ cala.
Gdy próbowała zamachać różdżką, sprzedawca wyrwał ją z jej ręki.
- To niech może będzie ta ... tak, Berberys, serce smoka i 9 ½ cala. Ładna i lekko sztywna.
Dziewczyna wzięła w dłoń witkę i powoli podniosła rękę. Machnęła, a tynk ze stropu lekko się pokruszył i powoli opadł na siwe włosy Ollivandera. Czuła się bardzo głupio.
-Dobrze, dobrze- Uśmiechnął się do siebie wyciągając kolejną różdżkę z szarego pudełka- Różdżki z Berberysu są dość kapryśne. Proszę się nie martwić znajdziemy tę odpowiednią.- Uśmiechnął się ciepło do Clary- Proszę spróbować tą ... Wiśnia, 8 cali pióro feniksa. Idealna do rzucania uroków.
Jak i w przypadku poprzedniej, ta również nie była przeznaczona dla dziewczyny.
-Hmmm- Sprzedawca palcem wyszukiwał odpowiednią różdżkę. Zatrzymał się na szarym, jak pozostałe, pudełku. Zmarszczył nos, ale po chwili uśmiechnął się promiennie. Położył pudełko na stosie książek i po chwili otworzył. W środku, pudełko było obite granatowym aksamitem. Leżała tam szkarłatno-brązowa różdżka.
-Niech będzie ta ... Jarzębina, włos z ogona jednorożca, 11 cali. Odpowiednio giętka. Doskonała do zaklęć obronnych.
Clara wzięła różdżkę i nagle poczuła przyjemne mrowienie i ciepło w palcach. Machnęła delikatnie, a z jej końca wystrzeliły złote i fioletowe iskry.
-Doskonale!- Klasnął w dłonie. Włożył różdżkę do pudełka i owinął papierem.- Różdżki z jarzębiny są szczególnie przydatne do obrony, panienko Brittain. Różdżka zna swojego właściciela. Myślę, że kiedyś znów się spotkamy, mam nadzieję.
-Dziękuję, panie Ollivander, Do zobaczenia!-
Clara zapłaciła za różdżkę i wyszła przed sklep przed, którym czekały już ciocia i siostra.
- No powiedz, jaka to różdżka?- Spytała się Lizzie.
- Jak się nie mylę to Jarzębina, włos z ogona jednorożca, 11 cala.
Ella podeszła do niej i ją uścisnęła.
-Jestem taka dumna.
Resztę dnia spędziły na dalszych zakupach na ulicy Pokątnej.
~~~~~
01.09.1995
-Szybciej, szybciej! Spóźnimy się!- Krzyczała Ella przyspieszając dziewczyny.
Clara i Elizabeth próbowały szybciej pchać wózki z walizkami.
-Który to miał być peron?- Spytała się Clara lekko dysząc,
-Dziewięć i trzy czwarte!- Odpowiedziała Lizzie.
Sowa starszej siostry zaczęła nerwowo drapać klatkę, a kot Elizabeth zaczął głośno miauczeć. Ella zatrzymała się przy peronach dziewiątym i dziesiątym.
-Dobrze, dziewczyny musicie iść prosto, w tę barierkę między peronami dziewiątym i dziesiątym, rozumiecie? I po pierwsze nie bójcie się.- Wskazała palcem na barierkę.- Clara, idź pierwsza.
Clara przełknęła ślinę i powoli zaczęła ku niej iść ciągnąc przy tym wózek. Przyspieszyła, barierka była coraz bliżej, zamknęła oczy. Gdy otworzyła ujrzała czerwony, lśniący parowóz. Po chwili obok niej stała Elizabeth z ciotką.
Spojrzała na barierke, a zamiast niej zobaczyła łuk z napisem: Peron numer dziewięć i trzy czwarte.
Powoli ruszyła z siostrą i ciocią wzdłuż pociągu. Ella szukała wolnych miejsc. Nagle do Elizabeth podbiegła jakaś dziewczyna.
-Hej, Elizabeth!- Pisnęła dziewczyna o czarnych włosach- Znalazłam już miejsca.
Clara ze zdziwieniem popatrzyła na siostrę. Myślała, że usiądzie z nią.
-Nie obrazisz się, jeśli usiądę z Catherine.
-Nie, no skądże.- Powiedziała dziewczyna ze sztucznym uśmiechem- Leć.
Ella uścisnęła Lizzie,a ona po chwili poleciała za Cath na koniec wagonów.
-No i zostałam sama- Westchnęła Clara.
-Nie martw się- Objęła ją ramieniem- O! Tutaj jest pusty przedział- Wskazała palcem na okno.- Zostaw wózek, weź klatkę z sową i zanieś ją tam.
Clara weszła szybko po stopniach do pociągu. Dziewczyna przeciskała się przez tłum. Otworzyła drzwi i delikatnie odłożyła klatkę na siedzenie. Wróciła do cioci po kufer. Obie wtaszczyły kufer do przedziału, w którym Clara postawiła klatkę.
Ella odetchnęła i spojrzała na Clarę.
- Zaraz pociąg odjeżdża. Twój pierwszy raz w Hogwarcie- Przytuliła Clarę i wytarła łzę.
-Tylko mi się tutaj nie rozklejaj- Zaśmiała się.
Rozległ się gwizdek.
-Pamiętaj, informuj mnie co się dzieje!
Wyszła z pociągu ,uśmiechnęła się i zaczęła machać
Pociąg ruszył .
Clara odmachała ciotce i usiadła. Spojrzała na sowę.
-Nawet nie nadałam ci imienia- Powiedziała do siebie.- Niech będzie Brun.
Sowa wesoło zaskrzeczała. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Za oknem powoli przesuwały się domy, które po chwili zniknęły.
Nagle powoli rozsunęły się drzwi od przedziału.
-Przepraszam, ktoś tu jeszcze siedzi? Wszędzie jest już zajęte- Usłyszała.
Spojrzała w ich stronę, a tam go zobaczyła. Chłopaka z księgarni.
~~~~~
Serdecznie przepraszam, że nie było rozdziału przez miesiąc! Przepraszam! W sumie cieszę się, że pojawił się rozdział, bo wcześniej (w poprzednich moich ff), nigdy nie pojawił się II rozdział. Zazwyczaj pojawiał się prolog i rozdział I xD I dziękuje Vivian oraz Dominice Barnes za miłe komentarze! ♡ Myślę, że ten rozdział Wam się podoba :') Pozdrawiam!