poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdzial II

                                                                Beta: Vanessa Holmes
31.08.1995
Lizzie ziewnęła i powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła, że Clara już wstała. Powolnym krokiem powędrowała do kuchni. Zastała tam ciotkę, która smażyła jajecznicę i bekon oraz Clarę, która powoli żuła tosta z dżemem brzoskwiniowym popijając sokiem pomarańczowym.
-Dzień dobry, Elizabeth!- Powiedziała wesołym tonem Ella. Elizabeth tylko się uśmiechnęła i zasiadła do stołu.
Wzięła tosta i zaczęła się delektować jego smakiem.
-Dzisiaj...- Odwróciła się się do dziewcząt.- Pójdziemy kupić potrzebne rzeczy do Hogwartu.
-Zajmie nam to cały dzień... te całe chodzenie po Londynie.- Oznajmiła Lizzie.
-Akurat te sklepy ,do których musimy pójść są w tej samej dzielnicy, sprawa ułatwiona.
                              
-Dużo tych rzeczy?- Zapytała Clara.
Ella podała dziewczynom kawałki pergaminu, na których znajdowała się lista potrzebnych rzeczy.
-Jak widać, dużo.- Westchnęła ciotka.
Po godzinie Ella wraz z siostrzenicami siedziały w autobusie. Kobieta postanowiła, że tym razem użyje mugolskiego pojazdu. Clara nigdy nie była, w tej części Londynu. Mijali kina, restauracje, centra handlowe. W sierocińcu mogli wychodzić jedynie na podwórze przy budynku. Gdy wysiadły z autobusu, Ella przyprowadziła dziewczyny do pubu ,,Dziurawy Kocioł”. Gdy dziewczyny weszły do lokalu ujrzały ciemne, mało schludne pomieszczenie. Przy barze stał mężczyzna, który w skupieniu czyścił kieliszki, a w kącie siedziało dwóch facetów pijących whisky.
-Madame McGrath.- Skinął głową mężczyzna zza lady.
-Tom.- Uśmiechnęła się ciotka  i powędrowała na tyły pubu.
-Ciociu, co my tu robimy?- Spytała się Elizabeth.
-Zobaczysz.
Kobieta stanęła przed ceglaną ścianą i stuknęła kilka razy różdżką w cegły. Ściana po chwili zaczęła się rozsuwać. Przed oczami sióstr ukazała się brukowana ulica zapełniona sklepami i czarodziejami.
-Witam, na ulicy Pokątnej- Oznajmiła ciotka.
Dziewczyny ruszyły za Ellą. W oddali dało się usłyszeć sprzeczkę kobiety, która chciała wytargować wątrobę smoka, a 2 metry dalej czarodziej zachęcał do kupna nowych kociołków. Ciocia odwróciła się do Clary, która z zaciekawieniem przyglądała się wystawie mioteł.
-Claro, masz tutaj listę potrzebnych rzeczy do kupienia.-Podała pergamin oraz sakiewkę- W środku są pieniądze.
-Wystarczy? Jak widać rzeczy jest sporo i wydaję mi się ...
-Wystarczy. Wszystko przeliczyłam.- Przerwała Ella Clarze.- Ja z Elizabeth pójdę do Banku Gringotta po resztę pieniędzy, ale to potrwa. Przeklęte gobliny.- Westchnęła i odeszła wraz z Beth.
Clara przez chwilę nie wiedziała od czego zacząć. Na liście widniały spisy podręczników. Dziewczyna bez zastanowienia postanowiła zawitać do księgarni, która była ulokowana przed nią. Gdy wchodziła do budynku poczuła przyjemną woń starych jak i nowych książek. Wzdłuż ścian rozciągały się półki zapełnione grubymi lekturami. Dziewczyna z zaciekawieniem poszukiwała podręczników, w tym trafiając na coraz to ciekawsze książki. Gdy Clara wypatrywała książki do zielarstwa usłyszała otwierające się drzwi. Do sklepu weszła pulchna kobieta w podeszłym wieku, której towarzyszył wysoki chłopak i dziewczyna o średnim wzroście. Najbardziej jej uwagę przykuły ich płomiennorude włosy. Clara wróciła do poszukiwania książek. Gdy znalazła podręcznik o zielono-żółtej okładce, wzięła stos książek, które miała zabrać do sprzedawcy. Księgi sprawiały, że zasłaniały jej pole widzenia. Co chwile próbowała na nikogo nie wpaść. Na szczęście trafiła do sprzedawcy i zapłaciła za podręczniki. Kiedy zapłaciła kierowała się do wyjścia. Gdy miała przed sobą metr do drzwi poczuła mocne pchnięcie. Książki po rozsypały się wokół niej. Spojrzała przed siebie, a przed nią stał chłopak o płomienno rudych włosach.
-Przepraszam.- Powiedział lekko zdumiony.
Schylił się i pomógł Clarze pozbierać książki.
-To chyba ja muszę przeprosić, to ja wpadłam na ciebie.- Rzekła, gdy ostrożnie podnosiła książki.
-Nie kojarzę Cię, uczysz się w  Hogwarcie?- Spytał się przy tym badawczo spoglądając na dziewczynę.
-W pewnym sensie ta..- Nie dokończyła zdania gdyż zza półek wyłoniła się pulchna kobieta.
-Fred, chodź pomóż Ginny- Zawołała i powróciła do córki.
-No to cześć, zobaczymy się w Hogwarcie- Uśmiechnął się i pomaszerował do swojej matki i siostry.
-Cześć.-Powiedziała, gdy chłopak zniknął za półkami książek.
Powoli otworzyła drzwi i wyszła z księgarni ,,Esy i Floresy”. Spojrzała na listę i postawiła na zakup różdżki. Swojej własnej różdżki. Sklep wyglądał dość nędznie i niechlujnie. Blade, złocone litery na drzwiach układały się w napis: Ollivanderovie: Wytwórcy Najlepszych Różdżek Od 382 R. Przed Nową Erą.
Kiedy otworzyła drzwi sklepu zabrzmiał dzwoneczek. Sklep w części był pusty , nie licząc jednego krzesła i pudełek piętrzących się na półkach, które wyglądały jak stare książki.
-Dzień dobry- Powiedziała cicho, a po jej wypowiedzi rozległo się lekkie echo.
-Dzień dobry, dzień dobry.- Rozległ się cichy głos. Przed Clarą ulokował się staruszek.
-Chciałabym się zaopatrzyć w różdżkę.
-Niech Panienka tutaj zaczeka.- Wskazał miejsce przy krześle.
Clara położyła księgi na siedzeniu.
-Dobra ... popatrzmy- Mruknął i po chwili wyciągnął taśmę ze srebrną podziałką.- Która ręka ma moc?
-Prawa- Wyjąkała niepewnie dziewczyna.
-Wyciągnij rękę przed siebie, właśnie tak.
Pan Ollivander zmierzył rękę Clary od ramienia do palca wskazującego, następnie od nadgarstka do łokcia, a po chwili odległość od ramienia do podłogi wreszcie skończył na mierzeniu obwodu głowy.
Staruszek zwinął taśmę i podszedł do półki. Mówił coś do siebie zdejmując co chwili pudełka.
-Dobrze, Panienko ...
-Brittain.
- Panienko Brittain. Proszę spróbować tej ...- Z pudełka wyciągnął lekko wygiętą różdżkę- Czerwony dąb, włókno ze smoczego serca, 10 cali. Giętka. Proszę wziąć i machnąć.
Clara nie pewnie machnęła witką. Z półki wypadło kilka pudełek.
-Nic się nie stało, proszę spróbować tą. Jawor, róg jednorożca i 12 ¾ cala.
Gdy próbowała zamachać różdżką, sprzedawca wyrwał ją z jej ręki.
- To niech może będzie ta ... tak, Berberys, serce smoka i 9 ½ cala. Ładna i lekko sztywna.
                        
Dziewczyna wzięła w dłoń witkę i powoli podniosła rękę. Machnęła, a tynk ze stropu lekko się pokruszył i powoli opadł na siwe włosy Ollivandera. Czuła się bardzo głupio.
-Dobrze, dobrze- Uśmiechnął się do siebie wyciągając kolejną różdżkę z szarego pudełka- Różdżki z Berberysu są dość kapryśne. Proszę się nie martwić znajdziemy tę odpowiednią.- Uśmiechnął się ciepło do Clary- Proszę spróbować tą ... Wiśnia, 8 cali pióro feniksa. Idealna do rzucania uroków.
Jak i w przypadku poprzedniej, ta również nie była przeznaczona dla dziewczyny.
-Hmmm- Sprzedawca palcem wyszukiwał odpowiednią różdżkę. Zatrzymał się na szarym, jak pozostałe, pudełku. Zmarszczył nos, ale po chwili uśmiechnął się promiennie. Położył pudełko na stosie książek i po chwili otworzył. W środku, pudełko było obite granatowym aksamitem. Leżała tam szkarłatno-brązowa różdżka.
-Niech będzie ta ... Jarzębina, włos z ogona jednorożca, 11 cali. Odpowiednio giętka. Doskonała do zaklęć obronnych.
Clara wzięła różdżkę i nagle poczuła przyjemne mrowienie i ciepło w palcach. Machnęła delikatnie, a z jej końca wystrzeliły złote i fioletowe iskry.
-Doskonale!- Klasnął w dłonie. Włożył różdżkę do pudełka i owinął papierem.- Różdżki z jarzębiny są szczególnie przydatne do obrony, panienko Brittain. Różdżka zna swojego właściciela. Myślę, że kiedyś znów się spotkamy, mam nadzieję.
-Dziękuję, panie Ollivander, Do zobaczenia!-
Clara zapłaciła za różdżkę i wyszła przed sklep przed, którym czekały już ciocia i siostra.
- No powiedz, jaka to różdżka?- Spytała się Lizzie.
- Jak się nie mylę to Jarzębina, włos z ogona jednorożca, 11 cala.
Ella podeszła do niej i ją uścisnęła.
-Jestem taka dumna.
Resztę dnia spędziły na dalszych zakupach na ulicy Pokątnej.
~~~~~
01.09.1995
-Szybciej, szybciej! Spóźnimy się!- Krzyczała Ella przyspieszając dziewczyny.
Clara i Elizabeth próbowały szybciej pchać wózki z walizkami.
-Który to miał być peron?- Spytała się Clara lekko dysząc,
-Dziewięć i trzy czwarte!- Odpowiedziała Lizzie.
Sowa starszej siostry zaczęła nerwowo drapać klatkę, a kot Elizabeth zaczął głośno miauczeć. Ella zatrzymała się przy peronach dziewiątym i dziesiątym.
-Dobrze, dziewczyny musicie iść prosto, w tę barierkę między peronami dziewiątym i dziesiątym, rozumiecie? I po pierwsze nie bójcie się.- Wskazała palcem na barierkę.- Clara, idź pierwsza.
Clara przełknęła ślinę i powoli zaczęła ku niej iść ciągnąc przy tym wózek. Przyspieszyła, barierka była coraz bliżej, zamknęła oczy. Gdy otworzyła ujrzała czerwony, lśniący parowóz. Po chwili obok niej stała Elizabeth z ciotką.
Spojrzała na barierke, a zamiast niej zobaczyła łuk z napisem: Peron numer dziewięć i trzy czwarte.
                      
Powoli ruszyła z siostrą i ciocią wzdłuż pociągu. Ella szukała wolnych miejsc. Nagle do Elizabeth podbiegła jakaś dziewczyna.
-Hej, Elizabeth!- Pisnęła dziewczyna o czarnych włosach- Znalazłam już miejsca.
Clara ze zdziwieniem popatrzyła na siostrę. Myślała, że usiądzie z nią.
-Nie obrazisz się, jeśli usiądę z Catherine.
-Nie, no skądże.- Powiedziała dziewczyna ze sztucznym uśmiechem- Leć.
Ella uścisnęła Lizzie,a ona po chwili poleciała za Cath na koniec wagonów.
-No i zostałam sama- Westchnęła Clara.
-Nie martw się- Objęła ją ramieniem- O! Tutaj jest pusty przedział- Wskazała palcem na okno.- Zostaw wózek, weź klatkę z sową i zanieś ją tam.
Clara weszła szybko po stopniach do pociągu. Dziewczyna przeciskała się przez tłum. Otworzyła drzwi i delikatnie odłożyła klatkę na siedzenie. Wróciła do cioci po kufer. Obie wtaszczyły kufer do przedziału, w którym Clara postawiła klatkę.
Ella odetchnęła i spojrzała na Clarę.
- Zaraz pociąg odjeżdża. Twój pierwszy raz w Hogwarcie- Przytuliła Clarę i wytarła łzę.
-Tylko mi się tutaj nie rozklejaj- Zaśmiała się.
Rozległ się gwizdek.
-Pamiętaj, informuj mnie co się dzieje!
Wyszła z pociągu ,uśmiechnęła się i zaczęła machać
Pociąg ruszył .
Clara odmachała ciotce i usiadła. Spojrzała na sowę.
-Nawet nie nadałam ci imienia- Powiedziała do siebie.- Niech będzie Brun.
Sowa wesoło zaskrzeczała. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Za oknem powoli przesuwały się domy, które po chwili zniknęły.
Nagle powoli rozsunęły się drzwi od przedziału.
-Przepraszam, ktoś tu jeszcze siedzi? Wszędzie jest już zajęte- Usłyszała.
 Spojrzała w ich stronę, a tam go zobaczyła. Chłopaka z księgarni.
~~~~~
Serdecznie przepraszam, że nie było rozdziału przez miesiąc! Przepraszam! W sumie cieszę się, że pojawił się rozdział, bo wcześniej (w poprzednich moich ff), nigdy nie pojawił się II rozdział. Zazwyczaj pojawiał się prolog i rozdział I xD I dziękuje Vivian oraz Dominice Barnes za miłe komentarze! ♡ Myślę, że ten rozdział Wam się podoba :') Pozdrawiam!






czwartek, 21 lipca 2016

Rozdzial I

                                                                               Beta: Vanessa Holmes 
30.08.1995
Na całej sali było słychać rozmowy i stukot łyżek. Kolacja. Clara ze znudzeniem grzebała łyżką w owsiance. Lecz była jedna rzecz, trzymająca dziewczynę w niepewności. Prezent urodzinowy dla Elizabeth. Jej piętnaste urodziny. Clara niezauważalnie wstała od stołu i powędrowała do pokoju przeznaczonego dla niej i Elizabeth. Sierociniec nie był remontowany od lat. Obdrapane tapety w wyblakłe bzy oraz stara, skrzypiąca podłoga obgryziona  przez korniki. Codzienność. 
Clara otworzyła czarne drzwi z numerem 22. W pokoju panował półmrok. Dziewczyna dla dodania przytulności zapaliła światełka, które mieniły się żółto-czerwoną barwą. Spod łóżka wyciągnęła małe pudełeczko owinięte czerwonym papierem dekoracyjnym. Zza drzwi usłyszała kroki. Siostra. Klamka lekko drgnęła, a do pokoju wpadła Elizabeth. 
-Sto lat!-  Wykrzyknęła Clara obejmując siostrę. 
-Czemu tu tak ciemno?- Zapytała z lekką irytacją Lizzie.
-Nie przejmuj się czy jest ciemno czy jasno, tylko otwórz prezent. - Zza pleców wyciągnęła pakunek.
Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i powoli rozdzierała papier. Otworzyła ostrożnie wieko, a przed jej oczami ukazała się para pięknych kolczyków. Elizabeth uśmiechnęła się i zaczęła zakładać prezent.
-Skąd miałaś pieniądze? - Spytała nagle.
-Pracowałam w kwiaciarni i jakoś uzbierałam te pieniądze. Powiem...nie było łatwo. Upatrzyłam te kolczyki 2 miesiące temu.
-Dziękuję. - Powiedziała Elizabeth.
Clara zauważyła błysk w oczach siostry. Ledwo powstrzymała śmiech.
~~~
Elizabeth już spała. Clara z latarką w dłoni próbowała czytać książkę, którą od kogoś dostała. Właśnie, od kogoś kogo dziewczyna nawet nie znała. A ta książka była bardzo dziwna. Miała w sobie coś czego dziewczyna nie mogła pojąć. Eliksiry, hipogryfy, Quidditch. Te wyrazy często się pojawiały. Chciała jakoś rozpocząć sprawę nad tą osobą, która to jej wysłała. Spytała się pani Teodory, kto był nadawcą tej paczki, w której była książka. Ale kobieta nie chciała poruszać tematu. Miała nadzieję, że jakoś wybłaga o dawkę informacji, ale na marne. Jedyną informacją to było zdanie, w książce na początku strony. Pisało ,,Dowiedz się więcej”.  W sumie... zważywszy na okoliczności to tylko jeden detal w tej sprawie.
Zamknęła książkę. Przetarła oczy i zgasiła latarkę. Czytanie przy złym świetle to nie był najlepszy pomysł. Przykryła się kocem i zamknęła oczy. Nie minęło 5 minut, jak rozległ się głośny huk. Clara i Elizabeth gwałtownie otworzyły oczy.
-Co to było?!-  Powiedziała nerwowo, lecz lekko zaspanym tonem Elizabeth. Clara nie była pewna czy chce to robić, ale czuła, że musi.
Gdy próbowała złapać za klamkę zrobił to ktoś inny. Przed nimi stała kobieta, która trzymała patyk, z którego rozprzestrzeniało się światło. Niecodzienny widok.
-Trafiłam. - Oświadczyła kobieta, która po chwili zaczęła poprawiać długą spódnicę.- Tak dawno was nie widziałam- Objęła ciepło Clarę i Elizabeth.
-Ale... kim pani jest? - Wymamrotała Elizabeth.
-A no tak... zapomniałam. - Zaśmiała się- Ella McGrath. Jestem waszą ciotką.
-Jak mi wiadomo nie mamy rodziny, a jakbyśmy miały to już dawno by nas tu nie było.- Wyjaśniła Clara.
-Nie miałam jak was stąd zabrać. Albo Ministerstwo albo co innego zatrzymywało mnie od tego, ale wierz mi, chciałam to zrobić.- Nagle Ella spojrzała na łóżko Clary- Dotarła książka, co? Czytasz ją?
- Ta książka jest od ciebie ? - Powiedziała cicho dziewczyna.
-Dobra, nie mamy tyle czasu. Musimy opuścić to miejsce jak najszybciej, bo ja już tu nie wytrzymam. Jak wy tu wytrzymałyście?
-Normalnie. - Burknęła Elizabeth.
-Czysta Jane. -Zaśmiała się cicho kobieta- Bierzcie co trzeba i spadamy.
-Ale co powiedzą inni? Tak nagle sobie uciekniemy, bezsensu. - Oznajmiła Clara.
-Ja już się tym zajęłam. - Uśmiechnęła się Ella i jednym ruchem ,,patyka” spakowała co najważniejsze.
-Czy to...
-Tak! To czysta magia- kobieta cicho zachichotała- Dobra, to będzie jedna z gorszych części tej ucieczki. Złapcie mnie za ręce...
- Ale co będziemy robić?- Spytała się Elizabeth.
-Teleportacja. - Oznajmiła Ella. Dziewczyny złapały się za ręce i w jednej chwili przeniosły się w inne miejsce. 
~~~
Przed oczami rodzeństwa Brittain pojawiło się mieszkanie. Przytulne i wypełnione bukietami róż oraz hortensji. 
-Jesteśmy na miejscu!.– Oznajmiła dumnie ciotka dziewcząt.- Pokarzę wam miejsca gdzie będziecie spać.
Poprowadziła dziewczyny do pokoju, w którym panował zaduch.
-Zapomniałam otworzyć okna – Mruknęła cicho Ella, która po chwili otworzyła stare, brązowe okno.- Dobra, połóżcie tutaj bagaże. Mam coś dla was.
Z zaciekawieniem Clara i Elizabeth wykonały polecenie. Gdy Ella zobaczyła, że są gotowe podała dziewczynom dwa flakoniki, które mieniły się fioletową barwą.
-Do dna – Rzekła ciotka- To nie jest żadna trucizna.
-A więc co to? – Spytała się Clara.
-Eliksir. – Uśmiechnęła się spoglądając na siostrzenice- Eliksir wiedzy. Sama go warzyłam - dodała.
Lizzie krzywo popatrzyła na zawartość flakonika, ale po chwili jednym duszkiem wypiła eliksir. To samo zrobiła Clara. Poczuły przyjemne ciepło oraz nadmiar informacji. 
-Eliksiry miały w sobie informacje o świecie, w którym się urodziłyście. Świecie Magii. Clara, w twoim eliksirze były zawarte informacje, które powinnaś znać przez sześć lat nauki w Hogwarcie, a ty Elizabeth przez cztery. To ułatwi wam sytuacje, w której się znajdujecie.
~~~
Elizabeth cicho chrapała na kanapie. Clara nie mogła zasnąć. Teraz już wie wszystko. O tym świecie. W dłoniach trzymała naszyjnik. Nie zauważyła, że przed nią stała Ella.
-Nie śpisz? -Szepnęła spoglądając na siostrzenicę.
-A ty?
-Czasami mam takie noce, których nie mogę przespać.
Wzruszyła ramionami. Ella oparła się o komodę. 
-Masz ten wisiorek - Uśmiechnęła się. Wiedziała o co chodzi.- Pamiętam jak Jane go dostała. To było 20 lat temu, w jej urodziny. 
Podeszła do niej i spojrzała na nią. Wzięła w dłoń różdżkę. Tak, teraz Clara wiedziała, że ma do czynienia z różdżką, nie patykiem. Ciotka wzięła w dłoń wisiorek i wypowiedziała zaklęcie ,,Alohomora”. Po chwili otworzył się wisior. Po dwóch stronach widniały zdjęcia.
-Po prawej stronie jest Jane. Twoja matka. A po lewej stronie jesteś ty -Wskazała palcem na zdjęcie, na którym widniała Clara w kołysce. 
-A kto jest koło Jane... znaczy mojej mamy?
Nagle mina ciotki zrzedła.
-To jest... Tom - Odparła niechętnie - To twoja matka dla niego... was zostawiła.
-Ale czemu? - Uniosła brew. Nie, nie mogła tego przepuścić.
-Była w nim zadurzona. Tak nim była zaślepiona, że nie wiedziała co robi. Dobra, idź spać bo jutro mamy dużo rzeczy do zrobienia. Dobranoc - Pocałowała Clarę w czoło i odeszła do swojej sypialni.

Czemu jej matka była tak lekkomyślna, zostawiając ją i Elizabeth w sierocińcu? Musiała się z tym przespać.

piątek, 15 lipca 2016

Prolog

13.12.1980
Buty Jane stukały głucho o kamienny chodnik. Płatki śniegu powoli opadały na jej czarnych włosach. Jej dwuletnia córka- Clara próbowała złapać cieniutkie płatki w rączki. Elizabeth natomiast spała w ramionach kobiety. 
Była godzina 22. Co o tej porze wyprawiała Jane ? Próbowała przedostać się do pobliskiego sierocińca. Musiała. Musiała je zostawić dla Toma. Musiała do niego dołączyć. Ale bez Clary i Elizabeth. 
Zza drzew powoli wyłaniała się wieżyczka sierocińca. Przyspieszyła marsz. Co chwilę sprawdzała czy nikt jej nie śledzi. W gotowości trzymała różdżkę. Była już na miejscu. Niezauważalnie wytarła łzę. Zatrzymała się. Jej oddech był płytki. Wzięła wdech, który powoli zamieniał się w obłok pary. Odwróciła się w stronę Clary.
-Clara, mama zaraz przyjdzie- łzy napłynęły jej do oczu, a głos powoli zaczął drżeć.- Usiądź tutaj- wskazała palcem na ławkę
Delikatnie odłożyła Elizabeth zawiniętą w koc na ławkę. Clara powoli usiadła obok siostry.
- Opiekuj się siostrą- pocałowała ją w czoło. Zdjęła z szyi wisiorek
i podarowała Clarze.
Wstała, wyciągnęła różdżkę i celując w Clarę powiedziała ciche ,,Oblivate”. Zapukała w duże drzwi i w jednej chwili przeteleportowała się na dach budynku, który znajdował się przed
sierocińcem. Zauważyła tylko zapalające się światło i głos kobiety. Ostatni raz spojrzała na córki. Po chwili kierowała się w stronę siedziby Śmierciożerców.



poniedziałek, 11 lipca 2016

Hej ! :')

Witam serdecznie! Jak widać to opowiadanie jest o tematyce potterowskiej. Prolog niedługo się pojawi :') Strona z bohaterami jest już zaktualizowana więc zapoznajcie się z postaciami. 
Może teraz trochę ciekawostek o mnie. Jestem potterhead, walker, lokis army, hiddlestoner, x-men. Pisałam kiedyś ff o Harrym Potterze, ale ... napiszę, że kupa z tego ff wyszło xD Ale to było moje pierwsze ff w życiu! Ciąg dalszy ciekawostek! Mam 2 komiksy z X-Menów (pozdro dla Dominiki), z których niesamowicie się ciesze. Mam 2 ksiazki Harrego Pottera, ale niedługo zakupię 3 kolejne. Seriale, które oglądam to: The Walking Dead (7 sezon niedługo uhuhuhu), Fear The Walking Dead, Once Upon A Time i Doctor Who. Moimi ulubionymi postaciami z HP są: Bliźniacy Weasley (SPOILER! będzie wątek pomiędzy główną postacia, a Fredem), Syriusz Black, Remus Lupin, Hermiona Granger, Severus Snape i Luna Lovegood. Dla mnie najlepszą część książki i filmu o Harrym Potterze to ,,Czara Ognia" (Kocham ♡)
I chyba to tyle :')